Zacznijmy od początku.
Do Opola przyjechaliśmy już po ciemku,dzień przed wigilią.Ale ciemność nam nie przeszkodziła . Zamiast jechać się rozpakować ,od razu podjechaliśmy na budowę .Heh po ciemku biegałem po naszym trawniku i cieszyłem się jak dziecko ,dopiero teraz pierwszy raz go widziałem na żywo.Miejscami trochę łysawy ale na wiosnę się dosieje,przystrzyże i będzie super git. Nazajutrz z ranka poleciałem do sąsiada u którego czekały już nasze płytki.Na szczęście sąsiad ma ładowarkę z dołączanymi widłami i zaraz podrzucił płytki wprost do naszego garażu taczką bym to woził kilka godzin.Jeszcze telefon do płytkarzy czy na pewno zaraz po świętach zawitają do nas i już można było spokojnie poluzować na dwa świąteczne dni.Płytki dotarły w całości i bez uszkodzeń.