Znów na starych śmieciach.
Co dobre szybko się niestety kończy.Skończył się urlop,kasa też się skończyła.Trzy tygodnie wolnego a tak naprawdę to bez pracy były tylko dwa dni kiedy zdążyliśmy na narty wyskoczyć no i jeszcze jeden dzień mi się wyłączył z życiorysu po grubym melanżu z kolegą w knajpce.Mieliśmy nic nie robić tylko odpoczywać ale wciągnęło nas w wir pracy,planowania,latania po sklepach budowlanych i szukania dalszych wykonawców.I tak przeleciało jak mrugnięcie okiem.Spoko natrzepiemy trochę ka-siurki i zaatakujemy ponownie bo ta Holandia już nam bokiem wychodzi.Ale powiem szczerze że praca przy swoim domku to nawet lepsze od leżaczka na hawajach i naładowałem przy tym bateryjki do pełna.Teraz parę dni na za klimatyzowanie się podpatrzę co tam na blogach ciekawego i nowego i zabiorę się za uzupełnienie naszego o to co tam ciekawego zrobiliśmy na wakacjach.