Po malutku do przodu.
Do końca jesieni chcieliśmy mieć wszystko gotowe na zewnątrz,ze szczegółami.Żeby od wiosny zabrać się spokojnie za środek. 
Teściu po pracy wpadał na kontrole.
A to bajzel który na czas podsypywania terenu wywieźliśmy do sąsiada a po zrobieniu kostki pod wiatą mieliśmy przywieźć z powrotem niestety brukarze mieli taką obsuwę że przywieziemy to drzewo pod wiatkę dopiero na wiosnę.W tle lasek który kto wie może kiedyś będzie nasz ;).
Nie było innego wyjścia jak rano kazać chłopakom poszerzyć z powrotem.
I znów nie dało się oszczędzić ale przecież nie zrobię sobie takiego podwórza na którym będę musiał całe życie manewrować przed garażem
. 
.










Komentarze